Trucker hiob Trucker hiob
335
BLOG

Sola Scriptura? Polemiki z pastorem Pawłem Bartosikiem ciąg dal

Trucker hiob Trucker hiob Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Przede wszystkim chciałbym podziękować pastorowi Pawłowi Bartosikowi za czas, jaki poświęcił na odpowiedź na moją krytykę jego tekstu. Ponieważ tego typu polemiki mają naturalną tendencję do rozrastania się w nieskończoność, pozwolę sobie skupić się na wybranych faktach. Jeżeli pominę coś istotnego, proszę mi zwrócić na to uwagę, chętnie do tego powrócę.  Obawiam się także, że nie uda mi się odpowiedzieć w jednej notce, gdyż stała by się zbyt długa jak na zwyczaje panujące w „blogosferze”. Łatwiej też mi będzie znaleźć czas na ustosunkowanie się do fragmentów wypowiedzi pastora Pawła, niż na raz do całości.

A zatem… Pastor Paweł pisze:

„Biblia powinna być najwyższym autorytetem dla chrześcijan.”

 

-Tu się zgadzamy całkowicie.  To Kościół Katolicki uznał Biblię za nieomylne Słowo Boże i żadna doktryna, żaden dogmat, żadna praktyka Kościoła nie może być sprzeczna z nauczaniem Biblii. Papież Benedykt XVI powiedział kiedyś, że dogmat to nie jest nic innego, niż nieomylna interpretacja Pisma Świętego.  Problem nie w tym, że jakikolwiek chrześcijanin, katolik, czy proterstant, nie uznaje autorytetu Biblii. Problem zaczyna się, gdy stwierdzamy, że tylko Biblia jest autorytatywna i gdy zaczynamy się zastanawiać dlaczego Biblia jest autorytatywna.

 

Dla naszego fizycznego zdrowia woda jest niezbędnym elementem. Bez wody nie potrafimy przeżyć nawet paru tygodni. Odwodnienie jest przyczyną utraty życia przez miliony afrykańskich dzieci chorujących na biegunkę. Ale czy to oznacza, że woda jest wystarczającym czynnikiem dla podtrzymania naszego życia? Nonsens.

 

Pastor Paweł:

„Powyższe słowa raczej mają raczej na celu wskazać na istotę problemu: każda wypowiedź zarówno protestanta (wskazującego na Sola Scriptura), jak i katolika (wskazującego na Biblię oraz Tradycję, Magisterium Kościoła) jest ze swej natury subiektywnym wyrazem jego poglądów. Nie istnieje więc coś takiego jak obiektywizm naszych sądów. Ten należy jedynie do Pana Boga. Taki jest wydźwięk całego dialogu – do czego Hiob prawie wcale ustosunkowuje się w swojej polemice.”

 

To prawda, że głoszę tu swoje subiektywne poglądy. Ale jeżeli, przykładowo, moim subiektywnym poglądem jest stwierdzenie, że dwa plus trzy równa się pięć, to nie znaczy to, że sam ten pogląd nie jest obiektywnie prawdziwy. Podobnie moja opinia o tym, czym jest Kościół może być, i jestem przekonany, że jest, obiektywnie prawdziwa.

Zatem to nie jest zaledwie kwestia rozmowy dwóch osób, pastora i kierowcy, które mają swoje subiektywne poglądy. Jeżeli jeden z nas mówi to, czego naucza Jezus, to obiektywnie  mówi prawdę. Teraz tylko musimy zobaczyć, czy jeden z nas jest tą osobą, czy też mylimy się obaj.

 

Tu należałoby głębiej zastanowić się czym jest Kościół i jaki ma autorytet. Jaka też jest różnica między Kościołem Katolickim, a wspólnotami eklezjalnymi, takimi jak ta, w której Paweł Bartosik jest pastorem.

 

Pisałem już o tym wielokrotnie, ale powtórzę, że w Biblii, i to zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, Naród Wybrany i Kościół są porównywane do Oblubienicy. Czy to będzie Pieśń nad Pieśniami, czy historia życia proroka Ozeasza, czy wyobrażenia, jakie przedstawia nam św. Paweł, ucząc, że my jesteśmy Ciałem Chrystusa, a on Głową Kościoła. Ale jak pisałem już w notce zatytułowanej Kościół, apostoł Paweł nie przedstawia nam wyobrażenia jakiś zwłok z doczepioną głową Jezusa. Święty Paweł raczej przedstawia nam wizerunek ciała oblubienicy należącej do swego Oblubieńca.

 

Mając takie wyobrażenie Kościoła widzimy, że nie może być ich wielu. Prawdziwy Kościół, tak jak prawdziwy Naród Wybrany i jak prawdziwa Oblubienica – może być tylko jedna. Jeden Kościół, jeden Lud, jedna Oblubienica. I tak było, w zamysłach Bożych, od samego początku.

 

Kościół Katolicki nie jest zatem jakimś subiektywnym i ludzkim tworem, który się pojawił niewiadomo kiedy i niewiadomo skąd, wraz z kościołami luterańskimi, czy kalwińskimi. Różnica między Kościołem Katolickim, a wspólnotami protestanckimi jest taka, jak różnica między Świątynią w Starym Testamencie, a synagogami.

 

Synagogi były domami modlitwy, ale tylko w Świątyni można było składać ofiary i tylko w Świątyni mieszkał żywy Bóg. Po zburzeniu Świątyni ci Żydzi, którzy nie uznali w Jezusie Mesjasza, byli zmuszeni w praktyce stworzyć zupełnie nową religię. Nie można bowiem praktykować judaizmu takiego, jaki wyznawali Jezus i apostołowie, przynajmniej do czasu śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa, bez Świątyni.

 

Dlatego to my, katolicy, jesteśmy teraz bliżsi religii, jaką wyznawali apostołowie, czy św. Jan Chrzciciel, niż nam współcześni, najbardziej ortodoksyjni Żydzi. W tym sensie Kościół Katolicki jest kontynuacją, a nie nową religią. Judaizm sprzed dwóch tysięcy lat wypełnił się bowiem w osobie Jezusa, którego Ciało stało się Świątynią. Ciało to, to właśnie Kościół.

 

Tymczasem wspólnoty protestanckie są jak synagogi. Bez kapłaństwa, bez składania ofiary, bez „ἑορτάζω”,  kontynuowania uczty, jak nakazuje św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 5,8, bo bez Eucharystii. Dlatego Kościół Katolicki nie jest, w przeciwieństwie do zborów protestanckich, tworem ludzkim. I nauka Kościoła nie jest subiektywną nauką papieża, czy biskupów, czy moją, szeregowego katolika. "Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał.(" Łk 10, 16) Dlatego nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem pastora:

 

„Dalej, autor omijając temat subiektywizmu ludzkich sądów…”

 

Nie omijam tego tematu, ale w Kościele Katolickim mamy coś znacznie więcej, niż „subiektywizm ludzkich sądów”.

 

Dalej pastor Paweł kontynuuje, cytując moją wypowiedź. Przypomnę ją zatem:

Ja: „Przede wszystkim to, co teraz nazywamy Nowym Testamentem nie było najpierw  w ogóle napisane”.

 

Pastor Paweł: „No dobrze. Wejdźmy więc w tą dyskusję. Oczywiście powyższe stwierdzenie jest nieprawdziwe. Chętnie dowiedziałbym się co działo się z treścią 1 Listu do Koryntian, 2 Listu Piotra, Judy czy Apokalipsą św., Jana zanim zostały spisane? Czy istniały w głowach ich autorów? Czy ich treść była przekazywana ustnie jeszcze zanim natchnieni pisarze spisali owe księgi? Jak rozumiem wg Hioba kościół znał treść  listów Pawłowych oraz wizji Jana z wyspy Patmos zanim te jeszcze wyszły spod pióra ich autorów (sic!). Doprawdy, sensacyjna teoria!”

 

Nieprawdziwe? Pastorze, a o czym my tu mówimy? Ja chciałem tylko zilustrować oczywisty fakt, że chrześcijaństwo istniało i rozwijało się dynamicznie, gdy jeszcze nie istniał Nowy Testament. Ilustracja ta miała na celu wykazanie, że przynajmniej w tamtym okresie doktryna Sola Scriptura była zupełnie bezsensowna. Nie miała racji bytu, bo nie było „Scriptury”. Przez pierwsze kilkanaście lat chrześcijaństwa nie było żadnych Pism Nowego Testamentu, a minęło lat kilkadziesiąt, zanim wszystkie powstały.

 

Co się działo z treścią 1 Listu do Koryntian, 2 Listu Piotra i innymi, zanim zostały napisane? Nic. Nie było ich. Jednak jakaś nauka była wtedy głoszona ustnie, prawda, pastorze?. Była ona przekazywana jako tradycja, nauczanie apostolskie. Część tej nauki zostało potem z pewnością spisane przez Apostołów, ale tylko część. To właśnie jest dowód na to, że doktryna sola Scriptura nie mogła być nauczana, bo była w pewnych okresach wręcz nie do pomyślenia. Zatem jest czymś nowym, wymyślonym przez człowieka. I na dodatek wiemy, przez jakiego człowieka i kiedy, bo nie mamy żadnych śladów tej doktryny przed okresem reformacji i przed ogłoszeniem jej przez Lutra.

 

Natomiast co do stwierdzenia pastora, jakoby „wg Hioba kościół znał treść  listów Pawłowych oraz wizji Jana z wyspy Patmos zanim te jeszcze wyszły spod pióra ich autorów (sic!). Doprawdy, sensacyjna teoria!”, to bardzo bym prosił, by mi drogi pastor Paweł nie insynuował tego, czego nie napisałem. Możemy dyskutować na temat moich wypowiedzi, ale nie na temat tego, co ktoś myśli, że ja powiedziałem. Szczególnie wtedy, gdy się myli.

 

A choć Kościół nie znał treści listów Pawłowych, zanim je Paweł napisał, to z pewnością znał jego nauczanie. Nie sugeruję tutaj, jak już wspomniałem, że dokładnie to samo, co apostoł przekazał w konkretnych Listach, ale przecież wiadomym jest, że Święty Paweł, czy święty Jan nauczali przez wiele lat, a napisali zaledwie kilkanaście Listów. Zatem możemy z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że Kościół znał ich naukę głównie z tradycji ustnej, nie z Listów, które zazwyczaj były bardzo często tylko „gaszeniem pożarów”. Zresztą sama Biblia nas tego bardzo wyraźnie uczy:

Gorąco modlimy się we dnie i w nocy, abyśmy mogli was osobiście zobaczyć i abyśmy mogli dopełnić tego, czego brak waszej wierze. (1 Tes 3,10)

Wiele mógłbym wam napisać, ale nie chciałem użyć karty i atramentu. Lecz mam nadzieję, że do was przybędę i osobiście z wami porozmawiam, aby radość nasza była pełna.(2 J 1,12)

Mam bowiem nadzieję, że zobaczę cię wkrótce, i wtedy osobiście porozmawiamy.(3 J 1,14)

Pastor Paweł: „Za chwilę Hiob dodaje:

„Apostołom i ich uczniom zajęło kilkadziesiąt lat, by skompletowali swe Ewangelie i Listy.”

 

Oczywiście autor usiłuje udowodnić, że Tradycja jest względem Biblii bardziej pierwotna i że Biblia wyrosła na gruncie Tradycji. […]  Nieodpartym faktem natomiast jest, że Hiob usiłuje udowodnić to założenie w bardzo karkołomny sposób. Co autor ma na myśli mówiąc, że „Apostołom i ich uczniom zajęło kilkadziesiąt lat, by skompletowali swe Ewangelie i Listy”?Trudno powiedzieć. Jeśli to, że powstały po kilkudziesięciu latach od wniebowstąpienia Chrystusa to w porządku, wszyscy się z tym zgadzamy. Jeśli natomiast to, że natchnieni autorzy spisywali je przez kilkadziesiąt lat – byłby to oczywiście absurd.”

 

To jest chyba oczywiste, co mam na myśli. Niby dlaczego miałbym sugerować, że natchnieni autorzy pisali swe listy przez kilkadziesiąt lat?  Pisałem w kontekście tego, że Kościół wiele lat funkcjonował bez Nowego Testamentu. Zatem jest oczywiste, że nie chodzi o to, jak długo pisali oni poszczególne Listy, ale ile minęło  czasu, zanim one w ogóle powstały.

Dalej pastor pisze, znowu mnie cytując:

Pastor: Poważne problemy zaczynają się dalej:

 

Ja: „Dopiero pod koniec czwartego wieku Kościół Katolicki ustalił nieomylnie i autorytatywnie kanon Nowego Testamentu. Kanon, przypomnę, który zawiera także takie słowa:Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu. (2 Tes 2,15)”

 

Pastor: Po pierwsze: Wielkim błędem jest przekonanie, że autorytet Biblii (kanonu) wynika z orzeczenia kościoła (ludzi). To nie kościół zadecydował (w IV w.), że Ew. Jana jest Słowem Bożym. O tym zadecydował Bóg już w momencie wyjścia każdej natchnionej księgi spod pióra piszącego. Ew. św. Jana była Słowem Bożym także w I, II oraz III wieku, nie zaś od IV w. To co wydarzyło się w IV w Kartaginie (w 397 r.)  to jednomyślne rozpoznanie przez kościół składu kanonu (co do którego wcześniej trwały dyskusje).

 

Oczywiste jest, że to nie Kościół sprawił, że jakieś pismo staje się Słowem Bożym. Nigdy tego nie sugerowałem. Ale także jest oczywiste, że nikt z nas, a ni ja, ani pastor Paweł, ani Marcin Luter – nie jesteśmy w stanie sami określić co jest, a co nie jest Słowem Bożym.

 

Niedawno pisałem o rozmowie Mormonów ze Świadkiem Jehowy. Dla pierwszego z nich Księga Mormona jest natchniona. Dla Muzułmanina – Koran. Dla nas, chrześcijan, tamte stwierdzenia są zwykłymi ludzkimi ocenami, nie mającymi wiele wspólnego z rzeczywistą, obiektywną prawdą. A jednak, mam nadzieję, zgadzamy się z pastorem, że wszystkie 27 Ksiąg Nowego Testamentu, i ani jedna mniej i ani jedna więcej – są Słowem Bożym. Dlaczego? Na jakiej podstawie?

 

Biblia nie zawiera natchnionego spisu treści. Przez ponad trzysta lat Ojcowie Kościoła, biskupi, papieże, nawet zapewne szeregowi wierni zastanawiali się, które Księgi można odczytywać w kontekście liturgii, a które nie.  Nie możemy zapominać, że wtedy przecież żyli jeszcze ludzie pamiętający prześladowania pod przywództwem Szawła. Nie było to więc dla nich takie oczywiste, że Listy tego faryzeusza, który się nawrócił, miałyby być takim samym Słowem, jak Prawo i Prorocy.

 

A co z takimi Listami, jak te Ignacego z Antiochii? A co z Didache, który to dokument był uważany za natchniony znacznie szerzej, niż np. Apokalipsa?

 

Ale przecież nie można powiedzieć, że, cytuję: „błędem jest przekonanie, że autorytet Biblii (kanonu) wynika z orzeczenia kościoła (ludzi).”Oczywiście, że nie jest to błędem. Jest to prawda, jeżeli pastor ma na myśli orzecznie Kościoła. Przez duże "K". To Kościół orzekł autorytatywnie, które Pisma są natchnione. To Duch Święty przez Kościół nam to objawił. Nie stało się to w żaden inny sposób. Biblia nie spadła z nieba, oprawiona w skórę, z wytłoczonymi, złotymi napisami. Tylko dzięki Kościołowi wiemy, co jest, a co nie jest Słowem Bożym i przyznał to nawet Luter. Myślę, że pastor powinien to wiedzieć.

 

Dalej pastor Paweł pisze:

„Jeśli autorytet Pisma Św. jest ustanawiany na ludzkim przyzwoleniu, wtedy to ludzkie przyzwolenie staje się najwyższym autorytetem.”

Nie, nie „na ludzkim przyzwoleniu”, pastorze. To Kościół nam autorytatywnie powiedział, co jest, a co nie jest Słowem Bożym, nie zaledwie jacyś ludzie.

 

Pastor Paweł:

„Jednak Bóg nie potrzebuje naszej aprobaty. Kiedy On mówi, to mówi z autorytetem.  Przyczyną autorytetu kanonu ksiąg świętych nie jest jego rozpoznanie przez ludzi, ale jego natchnienie.Zatem: a) Kanoniczność jest określona przez Boga. b) Kanoniczność jest rozpoznanaprzez lud Boży. Lud Boży rozpoznaje, nie zaś nadaje autorytet. Różnica jest kluczowa i mylona przez Hioba. J.I. Packer (reformowany teolog) powiedział: “Kościół w nie większym stopniu dał nam kanon Nowego Testamentu niż Izaak Newton dał nam siłę grawitacji. Bóg dał nam grawitację, poprzez dzieło stworzenia i podobnie dał nam Nowy Testament poprzez natchnienie poszczególnych ksiąg, które wchodzą w jego skład”.”

 

Nigdy nie sugerowałem, że „Newton dał nam grawitację”. Ale stwierdzenie, że „Lud Boży rozpoznaje kanoniczność Biblii" jest zupełnie bezsensowne. Jaki Lud Boży? Przez trzysta lat Lud Boży dyskutował i do niczego nie doszedł. Dyskusje zresztą wcale się nie zakończyły i wielu teologów dyskutuje do dzisiaj, negując takie, czy inne fragmenty Biblii. To, że ja uznaję akurat dokładnie te 27 Ksiąg, jakie zawiera mój Nowy Testament, wynika tylko z tego, że uznaję autorytet Kościoła. Dlatego też uznaję za natchnione wszystkie 46 Ksiąg Starego Testamentu.

 

Pastor Paweł:

„Drugi problem wynika z zupełnie pozbawionego podstaw założenia, że kościół ustalił skład kanonu „nieomylnie”. To kolejne niebezpieczne stwierdzenie. To, że kościół rozpoznaje coś w poprawny sposób – nie zakłada jego nieomylności. Jeśli Hiob lub ja dostrzegamy w Ew. Jana Słowo Boże, które zmienia nasze życie – nie oznacza to, że nasze rozpoznanie jej jest nieomylne. Nieomylność zarezerwowana jest jedynie do procesu spisywania Pism (2 Tm 3:16), nie zaś ich rozpoznawania.”

Bardzo ciekawe stwierdzenie, które oczywiście nic nie znaczy. Bo jeżeli jest coś poprawne, to jest, z definicji, nieomylne. A jak jest omylne, to nie jest poprawne. Nie można się bawić słowami, tylko w tym celu, by unikać za wszelką cenę przyznanie Kościołowi autorytetu.

 

Jedyne, co w powyższym stwierdzeniu jest prawdą, to to zdanie: "Jeśli Hiob lub ja dostrzegamy w Ew. Jana Słowo Boże, które zmienia nasze życie – nie oznacza to, że nasze rozpoznanie jej jest nieomylne."Tu się calkowicie zgadzam. Nie ma żadnego znaczenia, co ja, albo pastor rozpoznamy.

 

Moje życie zmieniało wiele książek, a niektóre miały wręcz magiczny wpływ. Jedną z nich, z oczywistych przyczyn nie będę wspominał tytułu, zakupiłem w ilości kilkudziesięciu egzemplarzy, by rozdawać wszystkim. Czytając ją wręcz fizycznie odczuwałem zmiany w swoim ciele. Byłem zafascynowany i stawałem się wręcz mistykiem. Na szczęście dobry Bóg dal mi opanowanie i poznanie, że to wcale nie od niego pochodzi. Książki spaliłem i dzięki sakramentom powróciłem do pewnego nauczania Biblii, która nie zawsze oddziałowuje na nasze zmysły i uczucia. A niektore z jej Ksiąg, jak choćby Księga Liczb, wręcz usypiają.

 

Co bowiem miałoby oznaczać stwierdzenie pastora, że nieomylne jest jedynie spisywanie Słowa Bożego, ale nie jego rozpoznawanie?  Z tego stwierdzenia wynika, że w takim razie wcale nie wiemy, czy to, co uznajemy za Słowo Boże, jest nim rzeczywiście. Pastor wspomina 2 Tm 3,16. Czytamy tam:  „Wszelkie Pismo od Boga natchnione /jest/ i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości”. Ale jak nie jesteśmy pewni, czy Drugi List do Tymoteusza jest Słowem Bożym, to skąd mamy wiedzieć, że słowa te są prawdziwe? I jak protestanci mogą twierdzić, że Biblia jest ich jedynym autorytetem, gdy nie mogą być pewni, co to jest Biblia? I jakie Księgi wchodzą w Jej skład?

 

Takie podejście prowadzi w nieunikniony sposób do trudności nie do pokonania. Jest to taki sam „argument”, jak Mormona, który uważa Księgę Mormona za natchnioną, bo „odczuwa łaskotanie w sercu” gdy ją czyta. Cóż, ja odczuwam to samo, gdy czytam Kubusia Puchatka.

 

Spotkałem się wielokrotnie, słuchając setek godzin kazań najwybitniejszych amerykańskich kaznodziei, że Biblia jest "a fallible collection of infallible books." „Omylnym zbiorem nieomylnych Ksiąg”. Bardzo popularne stwierdzenie, które zupełnie nic nie oznacza. Bo jeżeli jest to omylny zbiór, to nikt z nas nie wie, czy jest to rzeczywiście Biblia, a cała teologia protestancka bazuje na jakimś omylnym zbiorze, który może, ale nie musi zawierać nieomylne Słowo Boże.

 

Pastor Paweł:

„Po trzecie przywoływany przez autora werset mówi o sposobie komunikowania podstawowych prawd ewangelii we wczesnym kościele. Kilka obserwacji:

 

  1. Apostołowie przekazując ustnie treść ewangelii – przekazywali podstawy chrześcijańskiej wiary nie wykraczające poza spisaną treść, którą mamy w Biblii.”

 

Nieprawda, i mamy na to dowody w samej Biblii. Czytamy tam:

 

Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać. (J 21,25)

 

Wiele mógłbym ci napisać, ale nie chcę użyć atramentu i pióra.  Mam bowiem nadzieję, że zobaczę cię wkrótce, i wtedy osobiście porozmawiamy. (3 J 1,13-14)

Zatem, święty Jan, który żył według tradycji aż do przełomu drugiego wieku, nauczał przez około 70 lat po śmierci Jezusa, i jak wynika z jego własnych słów, nauczał nie tylko tego, co było spisane. Święty Paweł także parokrotnie mówił o ustnie przekazywanej tradycji, którą należało zachowywać i przestrzegać:

 

Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu.(2 Tes 2,15)

 

Ten werset już tu przytaczałem, ale warto go przypomnieć, bo mówi on wyraźnie o tradycji przekazywanej „żywym słowem”. Zatem wyraźne zaprzeczenie doktryny sola Scriptura, która, choć zwie się biblijną, nie tylko nie jest w Biblii nauczana, ale, jak widać, jest temu nauczaniu przeciwna.

 

Dalej pastor Paweł pisze:

 

  1. „Ustny sposób komunikowania należał do czasów w których spisanie i skompletowanie kanonu należało do przyszłości. Bóg w dawnych czasach przemawiał w natchniony sposób oczywiście również poza Biblią np. poprzez proroków, sny, wizje, dar języków itd.. Od czasu nadejścia pełni objawienia nie ma obecnie uznanego przez Boga sposobu przekazywania natchnionego, nieomylnego, bezbłędnego Słowa poza Pismem Św.”

Zaraz, zaraz… To co, pastorze, sola Scriptura, czy tradycja Twojego zboru? Gdzie w Biblii mamy jakikolwiek ślad takiego stwierdzenia? Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Biblia nigdzie nie mówi, że „ustny sposób komunikowania” był tylko „do czasu”.  A ta „parafraza” początku Listu do Hebrajczyków, którą podajesz, mówi w rzeczywistości:

 

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. (Hbr 1, 1-2)

 

Nie ma tu ani słowa na temat spisywania czegokolwiek i Syn niczego spisanego nam nie zostawił. Zostawił nam ustne nauczanie, które dalej jest przekazywane, częściowo jako spisane Słowo Boże, czyli Ewangelie i inne Pisma NT, a częściowo jako ustną Tradycję. Natomiast co do Twojego stwierdzenia, że „nie ma obecnie uznanego przez Boga sposobu przekazywania natchnionego, nieomylnego, bezbłędnego Słowa poza Pismem Św”, to masz tu tylko częściową rację. Prawdą jest, że Objawienie zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów i że otrzymaliśmy już pełnię prawdy. Ale prawdą jest także to, że nie rozumiemy tej prawdy do końca. Ciągle zostaje nam ona odsłaniana i ciągle poznajemy jej coraz większe głębie. I nie jest to mój wymysł, to jest nauka Biblii:

 

Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz /jeszcze/ znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. (J 16, 12-13)

 

Pastor Paweł:

  1. „Kiedy treść ewangelii była komunikowana poprzez mówiącego apostoła– nie oznaczało to automatycznie, że jego słowa są natchnionym objawieniem (tak jak są nimi ewangelie lub listy”

Nie bardzo wiem, co masz na myśli w powyższym punkcie i co chcesz tu wykazać. Nie wiemy, co mówili apostołowie, bo nikt ich mów nie nagrał. Mamy jedynie spisane przez nich, lub przez ich uczni słowa. Ale jeżeli Marek, będący uczniem, czy sekretarzem Piotra i Łukasz, kompanion Pawła, spisywali słowa swych mistrzów, to kiedy te słowa „zaczynały być natchnione”? Gdy pióro zaczynało dotykać karty?  Całe to powyższe stwierdzenie jest dla mnie akademickim rozważaniem problemu, który nie istnieje.

 

Musimy przyjąć, że pisali oni to, co usłyszeli od apostołów, a zatem apostołowie przemawiali w sposób nieomylny, autorytatywny. I jeżel św. Paweł poucza Tesaloniczan, by się trzymali zarówno tradycji przekazywanej ustnie, jak i tej spisanej, to najwyraźniej nie robi on tu żadnego rozgraniczenia. Zatem jeżeli my to rozgraniczenie teraz będziemy robić, to nie tylko nie wyznajemy doktryny "sola Scriptura", ale wręcz jej zaprzeczamy.

 

To tyle, drogi pastorze, ale to oczywiście jeszcze nie koniec. Jednak już 2:30 rano, a jutro kolejny dzień pracy. Pozwól zatem, że do dalszej części Twojej odpowiedzi ustosunkuję się za parę dni.

 

Pozdrawiam.

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości