Trucker hiob Trucker hiob
1562
BLOG

Dlaczego papież pocałował Koran?

Trucker hiob Trucker hiob Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Można by też zapytać: Dlaczego przypominam sprawę bez znaczenia, sprzed wielu lat, o której dawno wszyscy powinni zapomnieć? I mieliby rację, gdyby nie to, że sprawa ta jest wciąż na nowo, i moim skromnym zdaniem bez sensu, odgrzebywana. Pewnie z związku z tym, że coraz częściej mówi się o 1 maja jako o terminie ogłoszenia papieża błogosławionym, sprawa ta znowu powróci w szerszym zakresie. Ostatnio na moim forum ktoś ją przypomniał, zatem musiałem się ustosunkować do tego zarzutu. Poniżej jest moja odpowiedź, jaką tam zamieściłem:

Ktoś o nicku Saileh pyta:

Zastanawia mnie, skąd bierze się w Tobie przekonanie o autentyczności tego zdjęcia?

Widziałem już zdjęcie młodego Benedykta XVI z wyciągniętą ręką, oczywiście kojarzącą się ze znanym hitlerowskim gestem (rozwiązanie zagadki – księżą na Mszach Prymicyjnych błogosławią duże grupy osób, wyciągając przed siebie obie ręce. Wystarczyło przerobić zdjęcie młodego księdza Ratzingera, tak, aby druga ręka była opuszczona i z błogosławieństwa zrobił się hitlerowski gest).

To prawda, że manipulacji w Necie nie brakuje. Jest wiele tego tupu zakłamań, są też prawdziwe zdjęcia, ale przedstawione w fałszywym kontekście. Wystarczy np. umieścić zdjęcie z innego okresu historycznego i wszystko zaczyna wyglądać inaczej.

Na przykład zapominamy czasem, że Hitler doszedł do władzy w demokratycznych wyborach. Partia nazistowska nie była od początku tym, czym się stała po latach. Jasne, że ta chora ideologia była w niej niejako "zaprogramowana" od początku, ale tę prawdą jest, że nikt w 33 roku nie przypuszczał nawet tego, co się będzie działo w 43.

Powyższe uwagi nie zmieniają jednak w niczym faktu, że zdjęcie, z tego co wiem, jest autentyczne.

Pozostają jeszcze dwa pytania:

1.Czy papież trzyma w ręku koran?

2.Czy mi się tylko zdaje, że ta książka została do tego zdjęcia doczepiona? Spójrz na prawą rękę – jak można utrzymać Koran w ten sposób?

Kilkakrotnie słyszałem odpowiedź na podobne pytania w radiu EWTN, a konkretnie w audycjach Catholic Answers, udzielaną przez Jimmi Akina. On poświęcił trochę czasu na dotarcie do źródła tego incydentu i przyznał, że jest to autentyczne zdjęcie. Napisał o tym nawet na swoim blogu.

Sparafrazuję tu jego wypowiedź:

"Sądząc po samej fotografii nie można mieć pewności co tam się wydarzyło. Księga jest zdobiona i może być czymś innym niż Koran. Sądząc z samego wyglądu może być Ewangelią.

Jednak  były patriarcha Kościoła Chaldejskiego, Raphael Bidawid, był tam obecny i w wywiadzie prasowym powiedział:

"14 maja zostałem przyjęty przez Papieża, wraz delegacją składającą się szyickiego imama meczetu Khadum i sunnickiego prezydenta rady administracyjnej Irackiego Islamskiego Banku. Był także przedstawiciel Irackiego Ministerstwa Religijnego. Przypomniałem nasze zaproszenie dla Papieża, bo taka wizyta byłaby łaską z Nieba. Umocniła by chrześcijaństwo i udowodniła w głównie muzułmańskim kraju, że Papież kocha całą ludzkość.

Pod koniec audiencji Papież skłonił się przed świętą księgą Muzułmanów, Koranem, przedstawioną mu przez delegację i pocałował go na znak szacunku. Zdjęcie tego gestu było pokazywane wielokrotnie w irackiej TV, demonstrując że Papież nie tylko wie o cierpieniu narodu Irackiego, ale także, że darzy szacunkiem Islam." (Źródło)

Jakie zatem możemy rozumieć to wydarzenie? Jest kilka możliwości:

1. Agencja prasowa mylnie podała słowa patriarchy.

2. Patriarcha Bidawid mylnie ocenił co się wydarzyło. Nie był to Koran, ale coś innego.

3. Jan Paweł II pocałował Koran, ale nie wiedział, czym ta księga była.

albo

4. Jan Paweł II pocałował Koran wiedząc, co robi.

Chciałbym wierzyć, (pisze Akin), że zaszła tu sytuacja (1), (2), albo (3), ale nie mam dowodu na to, że którykolwiek z tych przypadków jest prawdziwy.

Z tych trzech najbardziej prawdopodobny jest trzeci, bo JP II nie znał arabskiego i być może nie wiedział co to za księgę mu sprezentowano.

Ludzie wsuwają w ręce papieża na audiencjach różnego rodzaju książki i jeżeli papież był pod wrażeniem, że pocałowanie księgi mającej coś wspólnego z iracką kulturą będzie znakiem szacunku pod adresem tego, który ją podarował, mógł to zrobić odruchowo, nawet nie rozumiejąc natury tej księgi.

O ile to możliwe, to, myślę, (pisze Akin), jest bardziej prawdopodobne, że tłumacz wytłumaczył naturę tego prezentu. Ciągle jest możliwe, że Papież ją pocałował raczej jako wyraz bliskowschodniej grzeczności, niż z szacunku dla samej księgi. […]

Jednak mógł on wiedzieć doskonale, że to jest Koran i pocałować go mimo wszystko, nie jako zwyczajowy gest przy otrzymywaniu prezentów, ale z jakiegoś innego powodu.

Jaki to mógłby być powód?

Z pewnością nie dlatego, że wierzył od w Islam, albo, że wierzył, że Islam jest równy chrześcijaństwu. […] Gdyby w to wierzył, nie zatwierdziłby publikacji Dominus Iesus, uczącej, że zbawienie można osiągnąć tylko przez Jezusa Chrystusa i Kościół.

Co zatem mógł myśleć Papież?

Możemy tylko spekulować, ale narzucają się dwie rzeczy:

1. Koran zawiera pewne elementy prawdy (obok pewnych elementów fałszu) i mógł on chcieć uhonorować prawdę, którą on zawiera.

2. Ukazanie szacunku w taki sposób mogło stać się wyrazem poparcia dla pokoju na świecie i międzyreligijnego współistnienia.

Z tych dwóch muszę uznać, że to drugie byłoby bliższe myśleniu Jana Pawła II, choć i to pierwsze mogło być obecne.

Jan Paweł II był człowiekiem niezwykle troszczącym się o pokój na świecie i międzyreligijne współistnienie. Jako młody człowiek przeżył grozę Drugiej Wojny Światowej, która zostawiła trwały ślad na nim i jego pokoleniu i ich spojrzeniu na wojnę i pokój.  […]

Nawet gdyby taka była motywacja Papieża, ciągle popełnił on, moim zdaniem (cały czas parafrazuję opinię Jimmiego Akina) błąd.

Koran mimo, że zawiera elementy prawdy, zawiera także jadowite ataki na Bóstwo Chrystusa i na chrześcijańską naukę i to sprawia, że w żadnym przypadku nie jest rzeczą odpowiednią dla Wikariusza Chrystusowego jego pocałowanie.

Jan Paweł II mógł zdawać sobie sprawę z powagi fałszywych elementów Koranu, ale mógł nie myśleć o nich i mógł zrobić ten gest pod wpływem chwili, bez chłodnego wyrachowania i zastanowienia się nad nim.

Na szczęście nieomylność papieska nie obejmuje takich sytuacji. Papież nawet w najmniejszy  sposób nie próbował tym gestem niczego dogmatycznie zdefiniować. Zatem niezależnie od tego jak dobra była motywacja papieża i jak bardzo błędne działanie, nie ma to nic wspólnego z nauczaniem Kościoła o nieomylności papieskiej.

Byłby to jedynie błąd, jaki popełniają wszyscy ludzie, nawet namiestnicy Chrystusa."

To tyle i w sumie niewiele mogę dodać od siebie, poza paroma uwagami.  Przede wszystkim Papież spowiadał się co tydzień. Ale by sakrament był ważny, potrzebne są grzechy. Zatem on sam zdawał sobie sprawę, że jest grzesznikiem.

Po drugie wydaje mi się wręcz obrzydliwe, że niektórzy ludzie z całej papieskiej działalności trwającej przez ponad ćwierć wieku wyciągają jeden, czy dwa incydenty i przedstawiają je tak,  jakby Jan Paweł Wielki nie zrobił przez te lata nic, poza pocałowaniem Koranu i postawieniem posążka Buddy na Tabernakulum.

Nawiasem mówiąc ten drugi incydent, także bardzo często pokazywany przez wrogów Kościoła, który miał miejsce w Asyżu, nie ma nic wspólnego z papieżem. W czasie modlitw o pokój, modlitw, dodajmy, wcale nie "wspólnych", bo każda grupa ludzi modliła się osobno, w innym pomieszczeniu, buddyści postawili posążek Buddy na pustym tabernakulum, nie wiedząc co to jest. Gdy im zwrócono uwagę na niestosowność takiego gestu, przeprosili i zdjęli posążek. Jednak wielu jest przekonanych, że to w kościele, na Tabernakulum zawierającym Jezusa, papież postawił posąg Buddy i modlił się przed nim wraz z buddystami.

Zatem nie bójmy się prawdy. Nawet, gdy czasem jest ona niewygodna. Człowiek czasem popełnia błędy, nawet taki człowiek, jak JPII. I nie oceniam go tutaj, bo nie wiem ani co On myślał, ani co tam naprawdę się wydarzyło, ale nawet, gdy wiedział, że to Koran i pocałował go z jakiegoś powodu podanego wyżej i nawet, gdy w oczach Boga było to grzeszne, to znaczy to tylko tyle, że i On, JPII, jak każdy z nas, nie był ideałem i czasem popełniał błędy.

A mnie się przypomina pewien incydent z mojego życia, gdy byłem małym chłopcem. Witając się z rodziną na wsi "z rozpędu" pocałowałem w rękę wujka, ku uciesze rodziny. Śmiali się ze mnie kilka dni. I choć zawsze na powitanie całowałem w rękę dziadka i oczywiście wszystkie panie, niezależnie od wieku, to było czymś zupełnie innym pocałowanie całkiem młodego jeszcze wujka. Jednak czasem zrobi się jakiś gest, a za moment jest już za późno i nie da się go odwrócić.

Konsekwencją mojej pomyłki były śmichy-chichy rodziny, zwłaszcza kuzynów i kuzynek. Konsekwencje czynu papieża są poważniejsze, "dzięki" jego wrogom, których wcale nie brakuje. Ale nie zmienia to w niczym faktu, że jest to mały incydent, bez znaczenia, i znacznie większy problem niż papież mają ci, którzy to powtarzają, wałkują i oczerniają kogoś, komu nie są godni zawiązać sznurówek w butach.

I jeszcze mały fragment z dyskusji jaka się wywiązała na forum:

konik napisał: … wydaje mi sie , ze w stosunku do omawianego tematu drodzy forumowicze przyjeliscie zbyt legalistyczne podejscie. sadze , ze papiez cala swoja postawa w tym gescie zanurzyl sie jakby w postawie Chrystusa, poprzez okazanie szacunku pewnej idei lub pewnej osobie, nie dlatego, ze idea lub osoba zasluzyla sobie ( czy tez zapracowala ) na ten szacunek i w nagrode zostala nim obdarowana.

Moja odpowiedź:  Masz rację, w tym sensie, że jest to jedna z możliwych interpretacji. Jednak wiemy w praktyce, że wielu nie uznaje takiej interpretacji. Wiele osób, także katolików, oceniło czyn papieża negatywnie, a nawet jako zachowanie grzeszne.

Tylko Bóg może ocenić, czy to rzeczywiście był błąd i czy był to grzech. My możemy mieć swoje opinie i ja osobiście w znacznej mierze zgadzam się z Tobą. Mamy tu jednak pewne rozejście się "serca" i "rozumu". Nie wiem, czy świadome, czy papież poddał się głosowi serca nie zważając na  głos rozsądku – po prostu nie wiem. Jakby jednak na to nie patrzyć, to w  najgorszym wypadku była to błędna decyzja wynikająca z dobrych intencji i nie mająca nic wspólnego z nauczaniem Kościoła. Dużo większy problem mają ci, którzy poświęcają całe lata na rozdmuchiwanie tego incydentu w  celu szkalowania Kościoła. To oni będą mieli ciężką sprawę na Sądzie Ostatecznym, bo taką miarą jaką mierzą innych i im będzie wymierzone.

(Cała dyskusja na moim forum, gdyby kogoś zaciekawiła, znajduje się TUTAJ)

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura